Kowalczyk: Będzie można nie zgodzić się na polowania na własnym terenie

- Zgodnie wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego będzie możliwość wniesienia przez właściciela oświadczenia w formie pisemnej, że nie życzy sobie polowania na jego terenie - powiedział Kowalczyk w radiu RMF FM.

Minister dodał, że trwa dyskusja nad podniesieniem minimalnej odległości od zabudowań, w jakiej można polować. Obecnie jest to 100 m. "Organizacje ekologiczne mówią o 500 m, ale to jest niemożliwe, bo w ogóle byśmy wykluczyli polowania, zwłaszcza przy rozproszonej zabudowie. Nie wiem, czy rolnicy byliby wtedy zadowoleni, gdyby zwierzyna wszystko im zjadła na polach" - wskazał Kowalczyk. - To są różne interesy, stąd trzeba je wypośrodkować - mówił, dodając, że nie można iść w skrajności, "które nie są nigdy dobre".

Minister środowiska dodał, że zaproponuje bardziej precyzyjne rozwiązania co do ograniczenia wejścia na tereny leśne z powodu polowań. - Tylko przy polowaniach zbiorowych mogą być jakieś ograniczenia - ze względu na bezpieczeństwo. Ale zbiorowe polowania są objęte innym rygorem, powinny być oznakowane i każdy wtedy wie, że odbywa się zbiorowe polowanie. Które zresztą odbywają się bardzo rzadko - tłumaczył Kowalczyk. Jak dodał, nie będzie "tego typu ochrony" dla myśliwych, polujących indywidualnie.

Komentując doniesienia o planach powołania nowej służby ochrony środowiska, minister środowiska podkreślił, że nie chodzi o "stworzenie policji ekologicznej wyposażonej w broń". - To będzie urząd, którego ramieniem będzie też służba, której uprawnienia będą pozwalały np. na wejście na czyjś teren, by sprawdzić czy ktoś np. nie zrzuca ścieków - tłumaczył.

- Chodzi o to, że uprawnienia do kontroli środowiska powinny być większe niż teraz, bo tak naprawdę truciciele są czasami bezkarni. To nie chodzi o noszenie broni, przesadziliśmy z tym wszystkim - wyjaśnił Henryk Kowalczyk.

 

Źródło: Farmer.pl