Opóźnione zbiory kukurydzy – robi się naprawdę nerwowo

Kłótnie o kombajn, trudności w zbiorach, następnie problemy ze sprzedażą ziarna. Żniwa kukurydziane przysparzają rolnikom coraz większych problemów.

 

Kilka dni bezdeszczowej pogody i w centrum, na Mazowszu, Kujawach czy Wielkopolsce kombajny do kukurydzy powróciły nieśmiało na pola. Mamy już ponad miesiąc opóźnienia w żniwach, i nadal duży areał kukurydzy czeka jeszcze na zbiór. Profesor Tadeusz Michalski prezes PZPK szacuje, że w skali kraju stan zaawansowania żniw wynosi około 50 proc. Najmniej zebrano na północy kraju. Najwięcej na Podkarpaciu. W miarę dobrze jest także w regionach gdzie dominują gleby lekkie. Ze względu na szybsze obsychanie po opadach, tam prace systematycznie są kontynuowane.

Niestety czytelnicy informują nas o wielu pojawiających się poważnych problemach ze żniwami.

-Wymłóciłem kukurydzę i chciałem ją od razu sprzedać (wcześniej byłem na odbiór ziarna mokrego umówiony).Dziś skupy stoją, suszarnie zawalone są surowcem, a ziarno jak wiadomo o tak słabej jakości szybko na przyczepie się zagrzeje –poinformował nas wczoraj rozżalony rolnik z woj. łódzkiego.

Taka sytuacja była do przewidzenia. „Łapane żniwa” sprawiają, że w krótkim okresie czasu do sprzedaży gotowa jest duża partia mokrego ziarna. Ci co nie mają suszarni muszą ją szybko sprzedać lub skorzystać z usługi suszenia. Duża wilgotność nasion (są to najczęściej wartości 32-34 proc.) to długi czas ich dosuszania. Stąd te dzienne a czasem kilku dniowe przestoje.

Zbiory ziarna muszą być ściśle zsynchronizowane z możliwością suszenia. Kukurydza na przyczepie w chłodzie i przewiewnym miejscu może pozostać co najwyżej 48 h. Jeśli ziarno musi poczekać dłużej powinno być rozsypane cienką warstwą. W żadnym przypadku na przyczepie, bo na pewno się zagrzeje i wystąpi działanie mikroorganizmów, a w konsekwencji jego zepsucie się. Przy tej wilgotności dłuższe jego przechowywanie raczej nie wchodzi w grę.

Ze zbiorem nie powinniśmy jednak dłużej zwlekać. W listopadzie trudno będzie o zbicie chociażby jednego procenta w dół, a straty z każdym dniem są coraz większe (połamane rośliny, opadanie kolb, grasowanie dzików). Idealnie jakby w najbliższych tygodniach przyszedł już solidny przymrozek, dni słoneczne z wiatrem, ścięłoby to wierzchnią warstwę gleby i umożliwiłoby swobodną pracę kombajnów. Prognozy jednak o takiej zmianie pogody na razie nic nie wspominają.

 

Źródło: www.farmer.pl