Siekierski: Polska wyeksportowała 13,7 mln ton zbóż w 2023 r.

Ostatnie lata były trudne dla polskiego sektora zbożowego, co wynikało z bardzo dużej zmienności i nieprzewidywalności warunków rynkowych. Konieczny był duży eksport zbóż i Polska sobie poradziła, wywożąc rekordowe ilości ziarna - podkreślił minister, który uczestniczył w konferencji Polish Grain Day 2024 „Bezpieczna Polska”.

Prezes izb rolniczych: analitycy nie wiedzą, ile jest zboża w Polsce

W Polsce nie ma dobrych analiz dotyczących rynku zbóż. Kilka miesięcy temu rolnicy protestowali z powodu dużych zapasów ziarna, teraz nie ma chętnych do jego sprzedaży - powiedział na wtorkowym briefingu prasowym prezes Krajowej...

Siekierski zaznaczył, że Polska jest trzecim producentem zbóż w UE. Ponieważ od kilku lat produkcja trzody chlewnej spada, w celu zbilansowania krajowego rynku zbóż niezbędny jest duży eksport ziarna z Polski.

Odnosząc się do tegorocznych zbiorów powiedział, że "na razie ta susza trochę jest widoczna, ale nie powinna ograniczyć wielkości zbiorów i powinny być one na poziomie ubiegłego roku".

Według GUS, zbiory zbóż ogółem w 2023 r. ocenia się na 35,8 mln t., tj. o ok. 0,5 proc. więcej od zbiorów z poprzedniego roku.

Szef resortu rolnictwa zauważył, że prawdopodobnie będą niższe zbiory w Rosji i na Ukrainie, będzie więc w tym roku inna sytuacja rynkowa.

Minister poinformował, że 180 tys. rolników złożyło wnioski o dopłaty do zbóż (200-300 zł/t). Dodał, że na razie nie jest wiadomo, na jaką kwotę i czy będzie trzeba obniżyć stawkę czy nie. Rząd przeznaczył na dopłaty 1,2 mld zł.

O konieczności wywozu zboża z Polski mówił także dyrektor Biura Analiz Sektora Rolno-Spożywczego BNP Paribas Grzegorz Kozieja, który powołując się na analizy banku stwierdził, że zagospodarowanie nadwyżki 10 mln ton zbóż wymagałoby trzykrotnego zwiększenia produkcji trzody chlewnej, co jest niemożliwe.

Natomiast ekspert firmy analitycznej InfoGrain Mirosław Marciniak odniósł się do szacowania zapasów zbóż. Jak mówił, o różnicach w podejściu do szacowaniu zapasów zbóż dyskutuje się od co najmniej roku i są duże rozbieżności w ich ocenie. "Dzisiaj nikt nie wie, jakie te zapasy faktycznie są" - stwierdził. Dodał, że bez rzetelnych danych, trudno jest mówić o bezpieczeństwie żywnościowym kraju.

Według Marciniaka, zapasy pszenicy na koniec roku gospodarczego 2023/2024 wynoszą ok. 3 mln ton. "Do końca nie jestem pewien, czy one nie są o 0,5 mln ton wyższe czy niższe, ale na pewno nie są to zapasy na poziomie 8,5 mln ton, o których ostatnio była mowa" - powiedział.

"Gdyby zapasy były tak wysokie, jak twierdzono, to rolnicy powinni skorzystać z dopłaty i sprzedać ziarno w maju, tymczasem firmy miały olbrzymie problemy z skupem zbóż i pokryciem swojego zapotrzebowania. Problemy były na tyle duże, że potrzebny był import m.in. pszenicy paszowej z Niemiec" - zaznaczył.

Nawiązując do sytuacji globalnej dodał, że amerykański departament rolnictwa (USDA) w pierwszym majowym raporcie nt. rynku zbóż na świecie pokazał, że podaż pszenicy nadal nie nadąża za popytem i nastąpił spadek światowych zapasów tego zboża. Ale sytuacja m.in. pogodowa na tyle się zmieniła, że te pierwsze prognozy są już nieaktualne, gdyż wielu analityków ocenia, że produkcja pszenicy na świecie spadnie. Dotyczy to m.in. Rosji i Ukrainy - dodał.

W Rosji, u największego eksportera pszenicy, pogoda w rejonach uprawy jest niesprzyjająca, są upały i susza. Do niedawna szacowano produkcję w Rosji na 88 mln ton, obecnie ocenia się ją na poziomie 74-75 mln ton. Oznacza to, że będzie dużo mniejsza nadwyżka eksportowa, co może spowodować wprowadzenie przez ten kraj limitów eksportowych, co już się zdarzyło, a to wywołałoby zamieszanie na giełdach - tłumaczył Marciniak.

Dodał, że spadek zbiorów zbóż prognozowany jest też na Ukrainie. Może to być ok. 19 mln ton wobec 23 mln to w poprzednim sezonie. W sumie oznacza to, że nadwyżka eksportowa pszenicy z rejonów Morza Czarnego zmniejszy się o 10 mln ton w stosunku do poprzedniego sezonu, ale nadal będzie wynosiła ponad 50 mln ton.

Zarówno Marciniak, jak i Kozieja zwrócili uwagę na dużą korelację krajowej ceny ziarna z notowaniami na giełdzie Matif. Notowania pszenicy do wojny na Ukrainie kształtowały się na poziomie poniżej 220-230 euro za tonę, po jej wybuchu znacznie wzrosły, osiągając pik w kwietniu 2022 - 438 euro/t. W lutym-marcu tego roku nastąpiło znaczne obniżenie notowań nawet do wartości poniżej 200 euro/t. Obecnie cena pszenicy na giełdzie Matif (5 czerwca) wynosi 254 euro/t.

Zdaniem Marciniaka, możliwy jest powrót do notowań na poziomie 300 euro za tonę, np. jeżeli z powodu pogody będą dalej obniżane prognozy zbiorów lub też ponownie zostaną zablokowane porty na Morzu Czarnym. Natomiast ceny na polskim rynku zbóż są "silnie uzależnione od decyzji politycznych". "Dopłaty, niepewność, nieprzewidywalność bardzo mocno utrudniają życie firmom handlowym i rolnikom" - wskazał. Jego zdaniem, rekompensaty dla rolników można by znacznie lepiej zagospodarować, przeznaczając je na inwestycje w infrastrukturę portową czy kolejową.

Źródło: www.agropolska.pl